Minął tydzień Piotrek ze względu na to,że miał codziennie wyjazdy dał Martynie czas na
przemyślenie.Nastał kolejny dzień Piotrek miał wolne wstał zjadł śniadanie i postanowił pojechać
do Martyny.Po 10 min był już u Adama i Basi.Adam dziś miał wolne,więc siedział w domu widząc
Piotrka wysiadającego z samochodu wyszedł z Antosią na rękach.Piotrek wziął Antosię
na ręce i powiedział
-Ale się wujek za tobą stęsknił mam coś dla Ciebie
Piotrek wręczył Antosi mały prezent
-Piotrek czy Ty nie masz innych wydatków tylko jej prezenty robić?
-Adam daj spokój to moja chrześnica a,gdzie Martyna z dziewczynkami?
-Martyna z Basią pojechały po zakupy ja jestem z dziećmi twoje dziewczynki śpią a my
z Antosią bawimy się.Chodź do domu,bo zimno za ras dziewczyny powinny być
-Adaś dziewczynki śpią u góry?
-Tak
-Pójdę do nich
Piotrek poszedł na górę otworzył drzwi i podszedł do łóżka,gdzie spały dziewczynki i pocałował
je w czółka.Piotrek schodząc na dół usłyszał głos Martyny.Martyna patrząc na niego powiedziała
-Co Ty tu robisz?
-Przyjechałem zobaczyć moje córki kochanie proszę Cię porozmawiajmy tęsknie za wami
-Adam Ty kazałeś mu przyjechać?
-Martynka słońce mnie w to nie mieszaj ja nie mam z tym nic wspólnego a,poza tym
uważam,że Piotrek ma prawo zobaczyć swoje dzieci.A,jeśli chcesz wiedzieć jakie
jest moje zdanie w tej sprawie to uważam,że nie powinnaś była tak postąpić przecież
Piotrek nawet nie wiedział,że ma syna
-Adam nie chce wiedzieć jakie jest twoje zdanie w tej sprawie i nie mów do mnie słońce jasne?
Martyna w złości podniosła na Adama rękę.Piotrek spoglądając na Martynę podszedł do niej
i złapał ją za rękę
-Martyna co Ty robisz?
-Piotrek puść ją
Adam podszedł do Martyny i złapał ją za nadgarstek podniósł lekko głos
-Martyna posłuchaj teraz powiem Ci to jako lekarz miałaś operację,jeżeli naruszysz tą
operowaną kość będę musiał operować ją ponownie w wyniku czego może coś się wdać
i stracisz rękę.Dlatego nie radzę podnosić Ci tej ręki ani na mnie ani na nikogo innego,
więc proszę Cię zastanów się dobrze czy chcesz żyć do końca życia bez jednej ręki czy
z dwiema.Ja bym nie był na Ciebie zły,bo już raz dostałem po twarzy tu chodzi o twoje
zdrowie
Adam puścił Martynę i wyszedł z domu.Piotrek patrząc na Martynę powiedział
-No i co zadowolona jesteś?
Martyna popatrzyła na Basię
-Martyna umówmy się,że ja tego co się tu przed chwilą wydarzyło nie słyszałam i nie
skomentuje,ale,pod warunkiem,że pójdziesz z Piotrkiem porozmawiać
-Dobrze pójdę a zostaniesz jeszcze chwilę z dziewczynkami?
-Oczywiście
Martyna spoglądając na Piotrka powiedziała
-Dobra chodź
Ubrali kurtki i wyszli.Piotrek idąc obok Martyny powiedział
-Kochanie wróć do domu tęsknie za wami
Martyna oparła się o ogrodzenie dla koni i powiedziała
-Piotrek Ty naprawdę nie wiedziałeś,że masz syna?
-Martynka czy Ty myślisz,że jak bym wiedział to bym Ci nie powiedział?
Martyna puściła rękę Piotrka i odwróciła się do niego plecami.Wpatrując się w pustą łąkę
powiedziała
-Piotrek nie wiem czy byś mi powiedział czy nie Ty jesteś do wszystkiego zdolny
Z oczu Martyny popłynęły łzy.Piotrek obrócił ją i mocno przytulił
-Kotku nigdy nic przed nikim nie ukryłem ja naprawdę nie wiedziałem,że Antek to mój syn
chce być pewny zrobię test na ojcostwo
Martyna popatrzyła na Piotrka i przytulając się do niego powiedziała
-Kocham Cię wrócę z tobą do domu strasznie za tobą tęsknie dziewczynki już też Ciebie
wołają.Zaakceptuje tego chłopca Piotrek,ale taki test jest strasznie drogi
Piotrek otarł Martynie łzy i powiedział
-Jakoś sobie poradzimy ja muszę być pewny czy później nie okaże się,że płacę na obce
dziecko
-Dobrze zrób jak uważasz
Piotrek przytulił trzęsącą się z zimna Martynę i powiedział
-Chodź do domu,bo jutro zamiast do pracy to będziesz w domu leki brała
-Piotruś,zanim pojedziemy idź nas spakować ja muszę jeszcze coś załatwić
-Co takiego?
-Muszę przeprosić Adasia
-No Martynka po tym co zrobiłaś przydało,by się go przeprosić trzymam kciuki
Martyna uśmiechnęła się i weszła do domu
-Basiu wracam do domu
-Super ciesze się,że się pogodziliście
-Piotrek poszedł nas spakować Basiu dziewczynki już wstały mogła byś dać,im butelki są w
termosach ja muszę coś jeszcze załatwić muszę iść przeprosić Adama
-Martynka już,im dałam idź do niego porozmawiajcie stoi koło ogrodzenia dla koni
-Basiu jesteś złota za ras wracam
-Dobra dobra idź
Martyna ubrała się i wyszła poszła w stronę Adama.Podeszła do niego i położyła rękę na jego
ramieniu
-Mogę?
-Tak
-Adaś przepraszam byłam zdenerwowana
Adam popatrzył na Martynę
-Martynka wież,że musiałem Cię uspokoić?
-Tak wiem Adaś ja wiem,że mam problem z tą ręką,ale po prostu byłam zdenerwowana
-Martyna tu nie chodzi oto czy Ty byłaś zdenerwowana czy nie tu chodzi o twoje zdrowie
zrozum to Ty robisz wszystko,by zostać z jedną ręką
-Przepraszam Adam
Adam przytulił Martynę
-Dobrze wybaczam za bardzo Cię ''kocham'',żeby się na Ciebie gniewać
Basia patrząc przez okno uśmiechnęła się.Adam ściągnął kurtkę i zarzucił Martynie na plecy
-Chodź do domu,bo cała się trzęsiesz
Martyna przytulając Adama weszła do domu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz