KURS PRAWA JAZDY,CHOROBA KONIA MARTYNY CZ.37

Mijały kolejne miesiące dziewczynki zaczynały już siadać.Martyna położyła już dzieci spać 
i czekała na Piotrka  wróci dyżuru.Po 10 min do mieszkania wszedł Piotrek.Martyna 
uśmiechnęła się i podeszła do niego
-Cześć skarbie 
-Hej kochanie,ale jestem zmęczony idę wziąć prysznic i spać

Piotrek pocałował Martynę i poszedł do łazienki.Martyna czytając w łóżku książkę czekała na 

Piotrka.Piotrek wracając z łazienki zapytał 
-Nie śpisz jeszcze? 
-Nie czekałam na Ciebie muszę Ci coś powiedzieć 
-Zabrzmiało groźnie znowu jesteś w ciąży? 
-Nie no co Ty chce iść na prawo jazdy 
-Kochanie już wcześniej miałem Ci to zaproponować możesz iść

Martyna uśmiechnięta przytuliła się do Piotrka i zasnęła.Noc leciała,im spokojnie a przynajmniej 

tak się wydawało.Martyna śpiąc usłyszała telefon,który wyrwał  ze snu 
-Słucham Cię Adaś 
-Martynka przepraszam,że Cię budzę,ale to pilne 
-Co się stało?Adam nie strasz mnie 
-Z twoim koniem nie jest dobrze był weterynarz powiedział,że jest ciężko chory 
-Adam za ras przyjadę 

-Martynka spokojnie jest piąta nad ranem będę dzwonić śpij jeszcze rano przyjedź 
Martyna odłożyła słuchawkę i obudziła Piotrka 
-Kochanie obudź się Adam dzwonił 
-Co się stało? 
-Z moim koniem jest źle był weterynarz powiedział,że jest ciężko chory 

Piotrek przytulając Martynę powiedział 
-Wszystko będzie dobrze wyjdzie z tego zobaczysz.Chcesz jechać? 
-Nie rano nas zawieziesz i przyjedziesz po nas wieczorem po pracy.Piotrek nie długo 

   porozmawiamy o moim powrocie do pracy 
Martyna położyła się i zaczęła wpatrywać się w sufit.Udało jej się jeszcze zasnąć.Po godzinie 
Piotrka obudził płacz Malwinki Julki.Po cichu,by nie obudzić Martyny wstał i poszedł do pokoju.
Przebrał dziewczynki i zniósł je na dół zamykając za sobą bramkę na schody.Martyna słysząc 
hałasy wstała i poszła do kuchni 
-Martynka dlaczego już wstałaś? 
-Bo nie mogłam spać widzę,że robisz dziewczynką śniadanie 
-Tak za ras je nakarmię 
-Ja idę zadzwonić do Adama 

Martyna wyszła z kuchni i zadzwoniła do Adama 
-Halo Adaś no i jak? 
-Martynka jest źle troszkę zjadł leży cały czas za chwilę jeszcze raz lekarz przyjedzie 
-Ja za chwilę przyjadę

Martyna odłożyła telefon i poszła spakować dziewczynki.Po 10 min byli już u Adama.Piotrek 

wyciągnął wózek i pomógł Martynie wsadzić dzieci.Pocałowała go i poszła do domu Adama 
-Basiu one śpią,więc spokojnie jeszcze pośpią trochę,bo rano szybko wstały 
-Dobrze idźcie już do niego

Martyna z Adamem poszli do konia,gdy weszli Martyna przytuliła się do Adama 
-Martynka słoneczko nie płacz za ras będzie weterynarz 
-Chce do niego wejść 

Adam otworzył jej bramę.Martyna kucając zaczęła go głaskać 
-Martyna chodź lekarz przyjechał
Martyna wyszła przytuliła się do Adama i patrzyła jak lekarz bada konia.Po chwili wyszedł 

i powiedział 
-Niestety,nie mam dobrych wiadomości on cierpi nie wyjdzie z tego to kwestia 

    czasu mogę tylko zaradzić,żeby go nie bolało 
-Chce się z,nim pożegnać 
Martyna weszła do zagrody i płacząc zaczęła go głaskać.Adam wszedł do Martyny i zaprowadził 

 do domu 
-Basiu zajmij się nią koń niestety będzie usypiany daj jej coś na uspokojenie 
Po chwili wrócił do lekarza 
-Niech go Pan usypia 
Po chwili lekarz zakończył i wrócił do Adama 
-Panie Adamie to wszystko,co mogłem zrobić przykro mi 
-Rozumiem dziękuje bardzo 

Adam pożegnał się i wrócił do domu.Spoglądając na Martynę patrzącą przez okno przytulił  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz