WEEKEND Z ZOSIĄ CZ.35

Nastał kolejny dzień rano.Piotrek wstał po cichu i poszedł wypuścić psa.Wrócił i spojrzał na 
Martynę siedzącą na łóżku 
-Martynka dlaczego już nie śpisz? 
-Nie mogłam spać dzieciaki strasznie kopią 
-Za ras wrócę idę do Zosi zawołam  na śniadanie 
-Piotruś mam nadzieję,że nie dałeś dziewczynie tego domku co,wtedy mi? 
-Spokojnie nie dałem tego domku 

Piotrek uśmiechnął się i poszedł do Zosi.Zapukał i wszedł 
-Witaj Zosiu chodź na śniadanie potem gdzieś pójdziemy 
-Dobrze już idę tylko się ubiorę 

Piotrek wrócił do Martyny 
-To co sobie życzysz na śniadanie? 
-Naleśniki 
-Już robię 

Uśmiechnął się i pocałował  w usta.Po chwili usłyszeli pukanie do drzwi 

Piotrek otworzył i powiedział 
-Wejdź Zosiu usiądź sobie już idę robić naleśniki 
-To Pan ... przepraszam to Ty umiesz gotować? 
-Tak Zosiu umiem 

Piotrek smażąc naleśniki uśmiechnięty zerkał na dziewczyny 
-Dziewczyny zjemy i idziemy bierzemy psa i wybierzemy się na spacer a wieczorem 

   zrobimy grilla co wy na to? 
-A bardzo chętnie się wybierzemy 
Martyna wstała z łóżka i pomogła Piotrkowi postawiła naleśniki na stole i zaczęli jeść.Piotrek 

kończąc jeść powiedział 
-Wy się szykujcie idziemy zwiedzać pokaże wam parę fajnych miejsc.A ja pójdę zadzwonić 
    do Adasia zapytam czy nie chcą przyjechać do nas wieczorem 

Martyna podeszła do Piotrka i położyła ręce na jego szyi.Szepnęła mu do ucha 
-Bardzo dobry pomysł a mówiłam Ci już,że Cię kocham? 
-No dzisiaj jeszcze nie 

Pocałował  i poszedł zadzwonić.Martyna z Zosią w tym czasie poszły się ubrać.Po chwili Zosia 

ubrana wróciła do domku Martyny i Piotrka 
-Piotrek dzwonił tata pytał,kiedy planujemy powrót? 
-Za trzy dni,a co już się stęsknił? 
-Nie tak pytał 
-Wieczorem Adaś z dziewczynami przyjedzie zostaną na noc 
-To super to,co idziemy? 
-Tak 

20 min później byli już w domku.Zosia uśmiechając się powiedziała 
-To ja idę nad wodę posiedzieć nie będę wam przeszkadzać 
-Zosiu,ale nie przeszkadzasz nam zostań za ras rozpalę grilla 
-Ja za ras wrócę 
-No dobrze idź jak chcesz tylko uważaj 
-Spokojnie będę uważać 

Piotrek podszedł do Martyny i objął  w pasie 
-To co na chwilę jesteśmy sami 
Martyna uśmiechnęła się i zaczęła go całować.Piotrek oddał pocałunek 
-Kochanie to ja idę grilla rozpalać a Ty może trochę odpocznij 
-Skarbie pomogę Ci 
-Martynka masz już końcówkę ciąży odpoczywaj ja nie chciał bym tutaj porodu odbierać 
-Piotrek nie urodzę tutaj owszem dzieciaki dzisiaj strasznie się wiercą,ale spokojnie 
-Skarbie proszę Cię
-No dobrze,ale robię to tylko dla Ciebie 

Martyna poszła się położyć.Piotrek podszedł do niej i ukucnął koło niej 
-No słoneczko nie obrażaj się Basia Ci też mówiła żebyś uważała 
-Nie obrażam się 
-Jak będzie się coś działo to wołaj będę na zewnątrz 

Martyna obróciła się i zasnęła.Piotrek czekając na Adama zaczął rozpalać grilla.Po chwili dołączyła 

do niego Zosia z psem 
-Masz tu ślicznie 
-Wiem Zosiu dlatego to kupiłem 
-A,gdzie Martyna? 
-Śpi uprosiłem ,żeby się położyła 

W oddali usłyszeli wjeżdżający samochód 
-To ja idę się ubrać i za ras wracam 
Piotrek przywitał się z Adamem i Basią.Adam trzymając Antosię na rękach zapytał 
-A,gdzie Martynka? 
-Śpi ja wiem,że jesteś ortopędą,ale w końcu lekarzem ona w każdej chwili może rodzić 
-Piotrek co Ty gadasz już? 
-Tak 

-Piotrek spokojnie jesteśmy z Basią lekarzami ona jest ginekologiem,więc bardziej się zna 

   poradzimy sobie 
-To ja pójdę do niej Adam wsadź małą do wózka nie noś jej 

Basia weszła do domku i usiadła obok wiercącej się Martyny zaczęła  budzić.Martyna 

otworzyła oczy przywitała się Basią.Minęły dwie godziny.Zosia z Antosią poszły już spać Basia 
spojrzała na Martynę zapytała 
-Piotrek czy jest tutaj szpital? 
-Nie ma jest tylko przychodnia okulistyczna 
-To,co to za miejsce,żeby nie było szpitala no nic mam torbę zawsze wożę w aucie 

    będziemy rodzić tutaj Martyna,choć zbadam Cię 
Minęło pół godziny Martyna zaczęła mieć coraz mocniejsze skurcze.Basia patrząc na Adama 

powiedziała 
-Zanieś małą do Zosi poproś,żeby popatrzyła na nią chwilę będziesz potrzebny 
-Martyna jesteś gotowa do porodu rodzimy!

Adam zaniósł Antosię do Zosi i wrócił 
-Ale jak to tutaj ja chcę do szpitala 
-Martynka jak byśmy teraz wracali to byś nam urodziła w samochodzie spokojnie jestem 

    twoim lekarzem zaufaj mi 
Piotrek złapał Martynę za rękę.Minęła godzina na zegarku wybiła północ Martyna urodziła zdrowe 

dziewczynki 
-Gratuluję to dwie dziewczynki 
Martyna popatrzyła na dzieci i na Piotrka z jej oczu popłynęły łzy szczęścia


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz