ZWICHNIĘTA KOSTKA CZ.3

Nastał kolejny dzień,Piotrek uważając na ślizgi od lodu plac powoli szedł w kierunku drzwi bazy 
ratowników.Gdy je otworzył ujrzał śmiejących się Adasia i Wiktora
-Co tam ubieranie choinki widzę? 
-Tak dokładnie Piotr przebierz się i pomóż Adamowi 
Piotrek idąc się przebrać cały czas myślał o Martynie.Przebrany stał i zaczął delikatnie bić się 
po twarzy mówiąc do siebie 
-Stary przestań o niej w kółko myśleć to tylko koleżanka z pracy 
Wrócił i zaczął pomagać Adamowi ubierać choinkę.Nagle kontem oka spostrzegł przez okno 
Martynę,która postanowiła nie ryzykować jazdy rowerem,więc przyszła pieszo.Spoglądając na 
dziewczynę zaczął się uśmiechać
-Piotrek halo tu ziemia do ratownika Piotra 
-Co? 
-Piotrek wszystko w porządku? 
-Tak Adaś tak 
Martyna była już prawie koło drzwi,kiedy zamyślona nie zauważyła zamarzniętego lodu,upadając 
poczuła silny ból kostki.Próbując wstać zaczęła wołać 
-Piotrek,Piotrek 
Chłopak usłyszawszy drżący z bólu głos dziewczyny ruszył na pomoc
-Martynka nic Ci się nie stało? 
-Strasznie boli mnie kostka 
-Złap się mnie za szyję 
Gdy wziął  na ręce popatrzył jej w oczy 
-Masz piękne oczy 
-Piotrek przestań zanieś mnie 
Po chwili chłopak położył dziewczynę na kanapie 
-Adaś Ty kończyłeś ortopedię zobacz  kostkę 
Adam wypytując Martynę,gdzie dokładnie  boli zaczął badać jej kostkę
-Na szczęście to tylko zwichnięcie,ale dzisiaj o wyjeździe możesz zapomnieć 
-Adam,ale ... 
-Żadnego,ale Panie doktorze musi Pan jej dać zwolnienie do końca tygodnia
      Ja wezmę wszystkie godziny za nią 
-Adaś no,jeśli,Ty lekarz ortopedii tak mówisz to ja lekarz nie mam wyjścia 
Wiktor wręcza Martynie zwolnienie 
-Piotr zawieś  do domu i wróć do bazy 
Piotrek spoglądając na Martynę uśmiechnął się i wziął  na ręce.Dojechawszy pod jej dom 
zaprowadził  pod samo mieszkanie 
-To tutaj dzięki Piotruś 
Stanęła przed,nim i pocałowała go w policzek 
-Nie ma za co 
Pomógł jej się położyć 
-Ja uciekam wpadnę do Ciebie po dyżurze 
-Dzięki kochany jesteś

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz